poniedziałek, 27 maja 2013

Wywiad z Magdaleną Zimniak

www.goldenline.pl

Magdalena Zimniak to autorka powieści „Szlak”, „Willa” oraz „Pokój Marty”. Właśnie ukazała się nowa powieść tejże autorki pt. "Jezioro cieni". Magdalena Zimniak pisze również opowiadania. Ukazywały się one w "Magazynie Fantastycznym". Jest laureatką konkursu na opowiadanie kryminalne ogłoszonego przez agencję literacką Pal Twins i Związek Literatów Polskich (opowiadanie „Zapach róż”) oraz laureatką konkursu wydawnictwa Replika na opowiadanie erotyczne (opowiadanie „Wstydliwy Sekret”)

Do niedawna Magdalena Zimniak była dla mnie osobą anonimową. Nie przeczytałam ani jednej jej książki. 

W ramach akcji zorganizowanej przez portal granice.pl zadałam autorce nurtujące mnie pytania. Oto jak odpowiadała.

Witam Pani Magdaleno! ;)

Napisała Pani kilka książek. Na pewno inaczej czuła się Pani pisząc pierwszą powieść, a inaczej kiedy miała Pani już swoich czytelników, pisząc kolejne. Ciekawi mnie więc, czym dziś jest dla Pani pisanie? Czy to praca, czy pasja? Może zarówno praca jak i pasja? Co dziś przeważa? A co za tym idzie - jak wygląda Pani proces twórczy? Czy zdarza się Pani popaść w rutynę?

Z pewnością czuję się inaczej, chociaż chyba nie w trakcie pisania. Kiedy książka zostaje wydana, czuję radość, a jednocześnie strach. Teraz może nawet silniejszy, bo nie chciałabym zawieść czytelników, którzy mają pewne oczekiwania. Kiedy ktoś mówi, że nie może się doczekać, bardzo się cieszę, ale też i boję! Pisanie jest pasją, jest również ciężką pracą. Dzisiaj jeszcze nie jest możliwe, żebym utrzymywała się wyłącznie z pisania, ale mam nadzieję, że kiedyś się uda. W rutynę nie popadam. Oczywiście piszę zazwyczaj o tych samych porach, w podobnych warunkach, ale świat, który mam w głowie, zmienia się i to chroni przed rutyną. Nie czekam na natchnienie, kiedy powstaje nowa powieść, staram się codziennie wykonać przynajmniej małą pracę, posunąć do przodu.

Czy mogłaby Pani opowiedzieć o tym jak zaczynać, jak przestać pisać do szuflady? Gdzie pójść, gdzie pokazać swoje prace? Jak wyglądały początki w Pani przypadku?

Zaczynałam od pisania opowiadań, które rozsyłałam po rozmaitych czasopismach literackich. Tu miałam szczęście, zazwyczaj były przyjmowane. Znacznie ciężej okazało się z powieściami. Długo czekałam na wydanie pierwszej, paru wydawców ją odrzuciło. Niektórzy dodali jakieś pocieszające słowa, że to dobre, ale się nie sprzeda, bo miesza gatunki czy coś tam. Na pierwszą pozytywną propozycję zareagowałam entuzjastycznie. Wydawnictwo nie utrzymało się długo na rynku. Z następnymi powieściami poszło już znacznie łatwiej. Jeżeli chcemy przestać pisać do szuflady, jedyną możliwością jest rozsyłać, nie przejmować się odmowami, pisać dalej. Oczywiście trzeba również na swoje utwory patrzeć krytycznie. I jeszcze jedno. Na rynku zaczęły powstawać agencje literackie. Z czystym sumieniem mogę polecić Manuskrypt, prowadzony przez Manulę Kalicką. Jest specjalistką, z pewnością wyrazi szczerą opinię, a jeśli tekst, jej zdaniem, będzie się nadawał, zrobi wszystko, żeby został wydany. Manuskrypt wykonuje też wstępną redakcję.
 
Pani książki określane są jako literatura skierowana do kobiet. Czy znalazłaby Pani chociaż jeden powód, dla którego Pani książki powinni przeczytać mężczyźni?

Moje książki są określane w bardzo różny sposób. Część recenzentów pisze, że to literatura kobieca, inni, że wręcz przeciwnie. Cytuję z głowy: „To książka o kobietach, lecz z pewnością nie kobieca”. „Nie potrafię zrozumieć, jak można tę powieść zaliczyć do literatury kobiecej”. Inni faktycznie upierają się, że książki przemawiają do emocji i do kobiecego postrzegania świata. Jak jest, ciężko mi powiedzieć. Nie wstydzę się, że jestem kobietą i piszę jak kobieta. Usłyszałam jednak kiedyś, że piszę jak facet :) Jak widać, wszystko zależy, z jakigo punktu widzenia się patrzy. Cieszy mnie, że wielu mężczyzn lubi moje książki. To mężczyźni, których interesują relacje międzyludzkie, czy w ogóle psychika. W ostatniej książce „Jezioro cierni” występuje zdecydowana równowaga między bohaterami męskimi i kobietami. Mam nadzieję, że udało mi się wniknąć w męską psychikę:) 

Co Pani ostatnio przeczytała?

Mariola Zaczyńska „Szkodliwy pakiet cnót” – lekkie połączenie kryminału, komedii i powieści obyczajowej. 

Skąd czerpie Pani pomysły? Kiedy wie Pani, że dany pomysł to właśnie to, co zaciekawi czytelnika?

Pomysły z głowy, z życia wokół, z opowieści znajomych. Przygotowuję z tego mieszankę wybuchową :). Nigdy nie mam pewności, czy czytelnika zaciekawi. Jeśli interesuje mnie, mam nadzieję, że znajdą się inni, którzy też docenią ;) Książkę oczywiście testuję na moim pierwszym czytelniku.
 
Skąd czerpie Pani pomysły na imiona bohaterów? Czy Pani znajomi czasami odszukują w nich siebie? Jakie są ich reakcje, gdy tak jest?

Imiona, podobnie jak tytuły, wymyśla mi się bardzo ciężko. Póki co, znajomi nie doszukali się siebie w moich książkach. Zresztą wszystkie postacie naprawdę są fikcyjne. 

W swoim otoczeniu spotyka Pani więcej osób pozytywnie do Pani nastawionych, czy zazdrośników?

W otoczeniu pisarskim? Zdecydowanie pozytywnie nastawionych! To chyba jedno z niewielu środowisk, gdzie ludzie bezinteresownie sobie pomagają. Wśród moich znajomych spoza branży przeważają ludzie bardzo pozytywnie do mnie nastawieniu. Mam szczęście. Zresztą lubię ludzi. 

Jak reaguje Pani na krytykę? Czy mogłaby Pani powiedzieć jaką krytyczną uwagę wzięła sobie Pani do serca i z czyich wypłynęła ust?

Krytykę znoszę dość dobrze, chociaż oczywiście trochę boli. Myślę jednak, że można się wiele nauczyć, skorzystać z uwag krytycznych. Jak ktoś powiedział, recenzje pochwalne jedynie pieszczą nasze ego (moim zdaniem też są potrzebne, bo wzmacniają pozytywnie). Agnieszka Szygenda, pisarka, powiedziała, że „Willi” ktoś często wsuwał palce w czyjeś włosy. Staram się odtąd tego rodzaju ruchy eliminować :)

Dziękuję Pani Magdaleno za rozmowę. 

Swoją inteligencją, poczuciem humoru i wyczerpującymi odpowiedziami Pani Magdalena zyskała czytelniczkę. Czy Was też przekonała do siebie?

Em.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz