wtorek, 25 czerwca 2013

"Gwiazd naszych wina"





Tytuł: "Gwiazd naszych wina" 
Autor:
Tytuł oryginału: "The Fault in Our Stars"
Tłumaczenie: Magda Białoń-Chalecka
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 2013
Liczba stron: 312
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-62478-89-7
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/





 „Jesteś chory. Masz raka”.
Te słowa większość ludzi paraliżują, wprawiają w osłupienie i swego rodzaju otumanienie. Uderzają nie tylko w samych chorych, ale również w ich najbliższych: rodzinę, przyjaciół. To czy ich dalsza egzystencja będzie tylko zwykłym wegetowaniem i czekaniem na zazwyczaj bezkompromisowe rozstrzygnięcie, czy będą żyli pełnią życia – zależy tylko od nich. Rak to wciąż dla wielu chorych wyrok. Wyrok, który w przeciwieństwie do skazania na więzienie, wszyscy chcą przedłużyć. Wyrok, który powinien trwać i trwać. Niestety zazwyczaj nie jest on długoletni. Jest krótszym, wcześniejszym dożywociem.

„Gwiazd naszych wina” opowiada o losach szesnastoletniej dziewczyny chorej na raka trzustki. Lekarzom udaje się przedłużyć życie Hazel za pomocą nowoczesnych metod medycyny. Choroba dziewczyny jest jednak nieuleczalna. Z każdym dniem, zresztą jak każdy z nas, zbliża się do kresu życia. Na drodze tej nastolatki pojawia się Augustus. Poznają się na spotkaniu grupy wsparcia dla chorej młodzieży. Chłopak chorował na raka tkanki kostnej. Amputowano mu nogę. Jednak w przeciwieństwie do choroby Hazel, jego jest uleczalna. Tych dwoje wkrótce połączy uczucie. Staną się dla siebie kimś bardzo ważnym. Będą swoimi powiernikami. Będą dzielić troski, cierpienie, ale również chwile radości. Połączy ich również ulubiona książka Hazel. Będą chcieli poznać jej zakończenie. Być może oczekują happy endu - szczęśliwego zakończenia, którego tak pragną we własnym życiu?

„Gwiazd naszych wina” ukazuje, że z rakiem można żyć pełnią życia. Jej bohaterzy, Hazel i Augustus, nie roztrząsają tego problemu. Nie zastanawiają się nad chorobą, nie stawiają pytania: „dlaczego ja?”. Nie tracą energii. Jak sam tytuł na to wskazuje – myślą, że to co ich spotkało to swego rodzaju przeznaczenie. Mimo wykańczającej ich choroby umieją cieszyć się życiem. Dają przykład ludziom chorym. Z kart książek bezgłośnie wołają: „To nie wyrok śmierci! To przebudzenie!”. Czytając tę książkę Johna Greena doszłam do wniosku, że być może taka choroba to dla niektórych zwrot w życiu na lepsze, swego rodzaju „ściągnięcie na ziemię”. Zaczynają żyć wolniej. Cieszą drobnostkami. Doceniają każdą chwilę. Człowiek niestety często dopiero w obliczu tragedii, ciężkiej choroby umie „zatrzymać się” i zacząć doceniać świat, który prawdopodobnie niedługo będzie obserwował z innej perspektywy. Oczywiście nie oznacza to, że Hazel i Augustus nie mają chwil zwątpienia. Odczuwają je! Są przecież normalnymi ludźmi, choć może on – bez nogi, a ona z butlą tlenu – na pierwszy rzut oka, tak nie wyglądają.

„Gwiazd naszych wina” to książka o potrzebie miłości, potrzebie posiadania osoby, która będzie w każdej chwili, na każde zawołanie, o potrzebie posiadania przyjaciela na dobre i na złe. Autor zwrócił uwagę na relacje między osobą chorą a jej najbliższym otoczeniem. Jak mają zachowywać się ci, którzy zostaną po odejściu chorego? Jak i o czym z nim rozmawiać? Czy należy udawać, że nie ma tematu, pokryć go tabu? Czy sprawić, że to o czym wszyscy wiemy będzie niszczyło nas od środka, czy pozwolić temu wypłynąć wraz z bólem? Green zauważa również jak po śmierci najbliższej osoby trudno jest tym, którzy zostają na świecie, zwłaszcza rodzicom, którzy widzą jak ich dziecko wędruje ku wieczności, w nieznane. Jest to bardzo trudne, bo to przecież nie jest normalna kolej rzeczy.

John Green poruszył również bardzo ważny aspekt dotyczący ludzi, którzy w pewnym sensie odstają od wizerunku zdrowego, normalnego człowieka wykreowanego przez kulturę i społeczeństwo. Większość z nas widząc człowieka chorego, w jakiś sposób niepełnosprawnego, po prostu innego, nie wie jak się zachować. Często odwraca wzrok, jakby nie chcąc widzieć danego problemu. Jednak jak się okazuje ludzie chorzy, tak jak i inni w pewnym sensie wykluczeni z normalnego beztroskiego życia, chcą funkcjonować jako normalni ludzie. Są nimi. Nie chcą, by na ich widok spuszczano wzrok, odwracano twarze. Chcą być zauważani, a przynajmniej nie ignorowani. Nie chcą wyrazów współczucia, politowania w spojrzeniu innych. Green mówi nawet więcej. Na łamach swojej powieści twierdzi, że czasami tacy ludzie są dużo silniejsi od pozostałych. Doświadczani przez los zyskują ogromną siłę i wielkie chęci.

To bardzo mądrze napisana książka dla nastolatków i nie tylko. Porusza najważniejsze tematy, które dotyczą każdego człowieka. Mówi o miłości, zaufaniu, przyjaźni, cierpieniu i radości. O tym wszystkim, co wpisane jest w ludzką egzystencję. Green ukazuje, że ludzie chorzy, to wciąż ludzie normalni. W pewnym sensie autor oswaja czytelnika z chorobą, z rakiem. W „Gwiazd naszych wina” czytelnik odnajdzie wszystko: humor, momenty wzruszenia, chwile rozpaczy, oraz ukojenia. Z jednej strony ta książka uświadamia zdrowemu człowiekowi jak błahe są jego problemy w zderzeniu z nieuleczalną chorobą, z drugiej jest wskazówką i zastrzykiem energii dla chorych.

I pozostaje tylko pytanie: Czy choroba może być karą? Co jest gwiazd naszych winą, a na co sami sobie zapracowaliśmy?

Ocena: 10/10

P.S. Z chęcią w przyszłości sięgnę po kolejną książkę Greena. Czytał ktoś z Was już "Papierowe miasta"? Jakie są Wasze opinie?

Em.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz